Podstawowe Pozycje


W praktyce spotykamy pewną liczbę pozycji współżycia, zaspokajających różnorodne potrzeby obojga kochanków. Dzięki nim mężczyzna i kobieta mogą wyrażać swą seksualność na różne sposoby, przybierając podczas zbliżeń postawy aktywne lub pasywne, a zatem ujawniając całe bogactwo fizycznych i emocjonalnych reakcji. Oparte na zasadzie równości, współdoznawania i harmonii partnerstwo seksualne pozwala na stosunkowo łatwe przechodzenie od dominacji do uległości, na naturalne przekazywanie inicjatywy między dwojgiem ludzi, i to zarówno podczas jednego miłosnego seansu, jak w dłuższym okresie trwania związku.

     Bezustanne odkrywanie, eksperymentowanie i odrobina poczucia humoru sprawią, iż mimo upływu czasu związek będzie wciąż żywy i interesujący. Skoro tylko zyskacie poczucie bezpieczeństwa i wzajemnego zaufania, warto wzbogacić i urozmaicić miłosną praktykę o nowe, dowcipne lub podniecające elementy.
     Zaczniemy od przedstawienia podstawowych pozycji miłosnych, zaś na kolejnych stronach rozdziału opiszemy szczegółowo kilka popularniejszych technik współżycia, odpowiadających potrzebom współczesnych kochanków i spotykanych najczęściej. Inne rozdziały dostarczają nieco bardziej wyrafinowanych propozycji i pomysłów na spontaniczną i radosną zabawę, które możecie bez przeszkód włączyć do własnego repertuaru.

 

POZYCJA Z MĘŻCZYZNĄ NA GÓRZE ("KLASYCZNA")

     Do najczęściej wybieranych opcji należy pozycja zwana klasyczną, gdzie dominująca rola przypada leżącemu na partnerce mężczyźnie. Jednak w ostatnich czasach walory tej pozycji, symbolizującej tradycyjny podział ról seksyalnych, coraz częściej kwestionują wyzwolone panie, nie mniej od mężczyzn skłonne do przejęcia inicjatywy w tej najbardziej intymnej sytuacji.
     Pozycja klasyczna bywa czasem popularnie zwana "misjonarską". Takie miano nadali jej niegdyś mieszkańcy wysp Pacyfiku, obserwując z głębokim zdumieniem "dziwaczne" małżeńskie zabiegi białych protestanckich misjonarzy: żony leżące na plecach i mężów leżących na żonach. Wyspiarze woleli kochać się z kobietami przykucającymi lub siedzącymi na nich - czyli w pozycji "na jeźdźca", zapewniając partnerkom nieograniczoną możliwość seksualnej ekspresji. Nic dziwnego, że "pozycję misjonarską" wybierały pary, w których prawo do aktywności i dominacji przypadało wyłącznie mężczyźnie, zaś uczestnictwo kobiety w zbliżeniu sprowadzało się wyłącznie do wypełnienia obowiązku małżeńskiego.
     Fenomenem pozycji klasycznej, wciąż popularnej wśród wyemancypowanych par, polega zapewne na wrażeniu intymnej bliskości, rodzącej się między partnerami zwróconymi ku sobie twarzami, patrzącymi w oczy, wymieniającymi czułe i podniecające pocałunki oraz miłosne szepty. Daje ona ponadto możliwoś bezpośredniego, fizycznego kontaktu najwrażliwszych na erotyczny dotyk sfer ciał obojga kochanków: wzgórków łonowych, okolic brzucha i piersi.
     Kobieta, która przy innych okazjach uwielbia śmiałe poszukiwania i dąży do swobodnego wyrażania bardziej aktywnych pierwiastków swej erotycznej natury, w tej pozycji dostrzega czasem okazję do seksualnego "odprężenia" w roli bardziej uległej, do pełnego poddania się woli i inicjatywie partnera. Choć technika "klasyczna" niejako z natury odpowiada panom lubiącym przybierać aktywną postawę w seksie, powinni oni zgodzić się na odmiany, jeśli tylko partnerki właśnie tego sobie zażyczą.
     Pozycja klasyczna ma dla mężczyzny jeszcze jedną zaletę: daje mu możliwość swobodnych ruchów miednicy. Kąt ustawienia członka ułatwia wygodne wniknięcie do pochwy, zaś jego właściciel zyskuje pełną kontrolę nad głębokościa imicji oraz intensywności i rytmem pchnięć, co zapewnia stymulację prowadzącą bądź najbardziej optymalną drogę do orgazmu.

 

WYGODNA ODMIANA

     Z punktu widzenia kobiety główna niedogodność pozycji klasyczne polega na ograniczaniu ruchów jej własnej miednicy oraz - za wyjątkiem sytuacji, gdy mężczyzna potrafi dołożyć specjalnych starań i w pełni kontrolować swe ruchy - na niedostatecznej lub nieodpowiedniej stymulacji łechtaczki, która może okazać się niezbędna do osiągnięcia orgazmu.
     Jeśli partnerka ma jakiekolwiek kłopoty z kręgosłupem, ta narażająca na dodatkowe obciążenia technika współżycia okazuje się często zbyt męcząca. Jeśli zaś partner jest znacznie cięższy, sama różnica wagi może być dla kobiety uciążliwa i dotkliwie ograniczyć swobodę jej ruchów.
     Kobiety oczekujące dziecka reagują naturalnym niepokojem i uczuciem niewygody na samo uciskanie ich brzucha ciężarem męskiego ciała. Także ich piersi bywają bardzo wrażliwe na ucisk, w późniejszym zaś okresie ciąży z oczywistych powodów współżycie w pozycji klasycznej bywa wręcz niemożliwe. We wszystkich przypadkach, jeśli już mężczyzna znajdzie się na górze, powinien bezwzględnie unikać obciążania ciała partnerki swą wagą.
     W pozycji klasycznej całą inicjatywę i odpowiedzialność za przebieg zbliżenia bierze na siebie mężczyzna, co nie zawsze go uszczęśliwia, zwłaszcza jeśli jest spięty lub zmęczony. Gdy mimo to pragnie chwili fizycznej intymności i bliskości partnerki, lepiej by ona sama przyjęła postawę bardziej aktywną. Poza tym ,jeśli mężczyzna ma skłonności do przedwczesnej ejakulacji, dobrym pomysłem będzie wypróbowanie jednego z wariantów pozycji z partnerką na górze, pozwalającego na zwolnienie tempa i dającego partnerowi większą kontrolę nad narastaniem podniecenia.

 

INTYMNOŚĆ ZBLIŻENIA

     Każdy mężczyzna powinien bacznie obserwować reakcje partnerki, by nie dopuścić do sytuacji, gdy dzielona z partnerką i odbierana jako inspiracja do zbliżenia intymność gwałtownie znika w gorączce męskiego podniecenia. Niestety, niektórzy panowie w chwili rozpoczęcia stosunku zapominają o całym świecie i z podziwu godną determinacją dążą do orgazmu, zapominając całkowicie o odczuciach partnerek. Bohaterzy innego scenariusza bywają, owszem, świadomi kobiecych potrzeb i dają temu wyraz szeregiem czysto mechanicznych manewrów mających na celu doprowadzenie partnerek do orgazmu, po to tylko, by mogli potem spokojnie zająć się sobą i jak najszybciej osiągnąć swój. Zbliżenie to nie wyścigi czy gimnastyczny pokaz, nie kwestia naciśnięcia odpowiednich guzików we właściwym czasie i w calu osiąnięcia pożądanego efektu. To spotkanie i połączenie dwojga ludzi, oddychających i działających razem, odczuwających i reagujących, poddjących się na równi oraz bez reszty smakowaniu fizycznej i emocjonalnej przyjemności niepowtarzalnej chwili.
     Na szczęście najnowsze badania dowodzą, że dla wielu aktywnych w tej dziedzinie panów - choć kobieca seksualność pozostaje dla nich nadal cokolwiek tajemnicza - przyjemność partnerek jest równie ważna , jak ich własna. Wielu mężczyzn twierdzi, iż zadowolenie partnerki jest najważniejszym celem ichmiłości. Zgodnie z wynikami ankiet, większość z nich uważa, ża intymność, czułość i uczuciowość podczas wpółżycia mają duże znaczenie dla seksualnej satysfakcji kobiety.

 

UROZMAICENIE RUCHÓW

    Gdy kochankowie osiągną doskonałą zgodność, rytm i intensywność ich ruchów wydają się płynąć jak muzyka. Zestrojenie i harmonię osiągają zazwyczaj dzięki wzmagającej podniecenie, długiej i urozmaiconej grze wstępnej lub pozytywnej zażyłości, akceptacji i znajomości swych ciał, potęgowanej i rozkwitającej w atmosferze wzajemnego zaufania.
    W pozycji klasycznej wzbogaceniu i rozszerzeniu zakresu doznań seksualnych obojga partnerów może sprzyjać kilkakrotna zmiana uożenia czy kąta nachylenia ciał podczas zbliżenia, a także urozmaicone manewry miednicy. Ważne, by mężczyzna nie wykonywał swych ruchów w monotonnym, nazbyt regularnym i łatwym do przewidzenia tempie. Mało prawdopodobne, by takie zbliżenie dostarczyło partnerce przyjemnych wrażeń, i to nie tylko z powodu niedostatecznej stymulacji okolic łechtaczki, lecz przede wszystkim dlatego, że odbywany w ten sposób akt seksualny wyda się jej automatyczny, nużący lub wręcz nieprzyjemny. Jeśli już do takiego zbliżenia dojdzie - a zdarza się to, niestety, nawet w najbardziej udanych związkach - myśli spoczywającej w ramionach partnera kobiety ulatują daleko od wspólnej sypialni. Czując, iż jej umysł i uczucia opuściły ciało, pragnie jedynie, by zbliżenie jak najszybciej dobiegło końca.
    Ruchy miednicy, czasem dziki, namiętne i nieokiełznane, a czasem wyważone i cudownie subtelne, zależą od intensywności napięcia i seksualnej energii, szukającej ujścia w danym momencie zbliżenia. W pozycji klasycznej daleko większą swobodę ruchów ma oczywiście mężczyzna, lecz nawet tu oboje partnerzy powinni skupić swe wysiłki na osiągnięciu synchroniczności i płynności, unikając przypadkowych "zderzeń i tarć". Łagodne kołysanie biodrami z boku na bok umożliwi doskonałe zestrojenie, jednoczesne, koliste ruchy bioder dostarczą niezapomnianych i podniecających wrażeń.
    Jeśli wypadniesz z rytmu, nie wahaj się przyznać, iż potrzeba ci chwilowego odprężenia i zwolnienia tempa. Postarajcie się tylko rozluźnić, głęboko oddychać i utrzymać wzrokowy kontakt, a uczucie harmonii i zestrojenia niebawem powróci. Jeśli zajdzie potrzeba, możecie pozostać w tym samym stanie ducha dość długo, ograniczając się do nieznacznych poruszeń biodrami, zapewniającymi minimum koniecznej stymulacji, by ukryty w pochwie członek partnera nie utracił swej erekcji. Potem pozwólcie uczuciom podniecenia osiągnąć ponownie górne rejestry i skoncentrujcie się na tych wewnętrznych doznaniach, pozwalając im ponieść się stopniowo ku nowemu, nadchodzącemu porywowi ruchów.
    Nauczcie się doceniać rozmaitość wrażeń, jakich dostarcza członek penetrujący kolejne głębokości pochwy. Poeksperymentujcie w luźnej atmosferze z płytszymi i głębszymi pchnięciami. bardzo ekscytujące dla obojga kochanków bywa płytkie wniknięcie, zapewniające silne bodźce żołędzi członka i stymulujące najwyższy odcinek pochwy; obie te sfery są wprost usiane wrażliwymi na erotyczny dotyk zakończeniami nerwów.
    Głęboka immisja prowadzi do znacznie bardziej intensywnych reakcji emocjonalnych, pogłębiając poczucie spełnienia i łączącej oboje partneró więzi. Spróbujcie więc koniecznie wzbogacić własne współżycie o tę odrobinę pikanterii i witalności, szukając jego pełni, eksperymentując i urozmaicając pchnięcia, pozycje, nacisk i kąty ułożenia w ten sposób, by dostarczyły jak najwięcej przyjemności wam obojgu. Niech seks stanie się przygodą i zabawą.

 

KOBIECA SATYSFAKCJA

     Nawet jeśli we wszelkich wariantach pozycji klasycznej kobiecie przypada rola mniej lub bardziej pasywna, ważne, by przez cały czas jej strefy erogenne otrzymywały taką porcję właściwej stymulacji, która zapewni seksualną satysfakcję. Inna sprawa, iż dla każdej kobiety satysfakcja może oznaczać coś innego. Dla wielu pań spełnienie bywa równoznaczne z orgazmem, inne utożsamiają je z zaspokojeniem potrzeby zaangażowania i współuczestnictwa w zbliżeniu na równi z partnerem. Jeszcze inne powiedzą, iż zadawala je w pełni poczucie emocjonalnej i fizycznej intymności, niezależnie od tego, czy podczad zbliżenia osiągają orgazm.
     Zachowania seksualne podlegają zmianom i nastrojom w tym samym stopniu, jak wszystkie inne życiowe i psychologiczne funkcje człowieka. Bywają ekstatyczne, namiętne i prowadzące oboje partnerów najprostszą drogą do orgazmu, albo spokojne, wyważone i przytulne - niemal jak przyjacielski uścisk. Większość par spogląda na własne współżycie dość realistycznie, nie oczekując, by przy każdej okazji "zadrżała pod nimi ziemia". Pomimo to, jeśli mężczyzna przybiera już dominującą pozycję "na górze", powinien nauczyć się do pewnego stopnie świadomie kontrolować swe ruchy, jak również szybkość narstania podniecenia. Czasami lepiej na chwiłe zwolnić tempo, tak by zbliżenie nie przeminęlo zbyt szybko, a partnerka zyskała także pewien wpływ na jego przebieg, dzięki czemu oboje mają większą szansę na osągnięcie satysfakcji.
     Czas trwania zbliżenia zależy już tylko od was. Warto przy okazji przeanalizować wcześniejsze doświadczenia oraz stopień fizycznego i emocjonalnego zaspokojenia, odczuwanego subiektywnie przez każde z was w trakcie i po zakończeniu miłosnego seansu.
     Współczesnych par nie zadawala już seksualne spotkanie trwające zaledwie kilka minut. Z drugiej strony wielu mężczyzn, poważnie zaniepokojnoych i zestresowanych "koniecznością" zaspokojenia partnerki, w kontroli swych reakcji posuwa się aż do przesady, co bywa rozwiązaniem niezbyt szczęśliwym, prowadzącym często do nadmiernego przedłużenia i "mechanizacji" ruchów frykcyjnych, zaburzających miłosne zestrojenie i odbiegających daleko od oczekiwań kobiety.
     Rosnąca świadomość seksualna i coraz bardziej otwarte spojrzenie na sprawy płci doprowadziły do zmiany wielu podstawowych, głeboko zakorzenionych wzorców męskich seksualnych zachowań. Zaledwie kilkadziesiąt lat upłynęlo od chwili, gdy amerykański uczony Alfred Kinsey na podstawie wyników swych badan stwierdził, iż większość ankietowanych mężczyzn ejakulację w ciągu dwóch pierwszych minut zbliżenia uważa za zdrową normę. Większość współczesnych panów wie o kobiecych reakcjach znacznie więcej; do wyjątków nie należą także mężczyźni pytający o partnerkę, co sprawia jej największą przyjemność.
     Ważne, by dwoje ludzi stale poszukiwało możliwości rozwijania naturalnego potencjału, pozwalając sobie na spontaniczność, lecz jednocześnie nie gubiąc gdzieś po drodze naturalnej wrażliwości na uczucia, doznania i reakcje swych partnerów w miłości.
     Jeśli mężczyzna podczas zbliżenia przyjmuję pozycję dominującą, powinien sprawdzić, czy partnerka jest w stanie dostosować swe ruchy do jego, co zapewni jej pełnię seksualnych doznań. Można to osiągnąć dzięki ostrożnemu drażnieniu wrażliwych stref łechtaczki rytmicznymi ruchami podbrzusza, lekkiemu uciskaniu dłonią zewnętrznych narządów płciowych lub delikatnemu głaskaniu łechtaczki opuszkami palców.

 

 

 

© Copyright by milosc.god.pl. ® All Rights Reserved 2002 - 2005.