Słowo to oznacza
intensywne uczucie rozkoszy fizycznej, doznawane przez człowieka
w chwili szczytowania seksualnego będącego wynikiem
odpowiedniej stymulacji erotycznej. U osobników płci męskiej
orgazmowi towarzyszy niemal zawsze ejakulacja, czyli
wytrysk z członka płynu zawierającego plemniki, męskie komórki
rozrodcze; plemniki posiadają zdolność ruchu i łączą się
z żeńską komórką jajową, czyli oocytem, zapoczątkowując
proces zapłodnienia. Gdy członek mężczyzny zostaje
wprowadzony do pochwy kobiety, silne skurcze orgazmiczne
wypychają spermę w stronę szyjki macicy, ujścia prowadzącego
do jamy macicy, a tym samym bliżej w kierunku ich
ostatecznego celu, jakim jest zapłodnienie jaja. W ten sposób
rozkosz wywołana orgazmem jest bezpośrednio związana z
kontynuacją gatunku.
ORGAZM
KOBIECY
Kobiety doznają orgazmu, lecz nie jest on konieczny z punktu
widzenia prokreacji, czyli przedłużania gatunku. Rozkosz
kobiety nie jest warunkiem koniecznym zapłodnienia. W epoce
wiktoriańskiej matki pouczały nawet swoje córki, iż seks
jest czymś, co uczciwe kobiety powinny znosić jedynie w celu
zapewnienia mężczyźnie rozkoszy. Z drugiej strony, to właśnie
rozkosz związana z orgazmem, wraz z dążeniem do posiadania
dzieci, stanowi powód, dla którego kobieta, podobnie do mężczyzny,
pragnie intymności wzajemnych kontaktów i zaspokojenia
seksualnego; w tym znaczeniu można więc powiedzieć, iż
rozkosz orgazmu, odczuwana przez kobietę, odgrywa pewna role
w mechanizmie kontynuacji gatunku.
Rozkosz i doznania towarzyszące
szczytowaniu u mężczyzny skoncentrowane są na jego męskim
narządzie płciowym. U kobiet notuje się szerszy zakres
odczuć orgazmicznych; niektóre donoszą o intensywnych wrażeniach
zogniskowanych w okolicy łechtaczki, inne mówią o
doznaniach bardziej rozproszonych. W przeszłości, przed
powstaniem nowoczesnej nauki dotyczącej zachowań
seksualnych, brak jednoznacznego opisu doznań składających
się na orgazm kobiecy otwierał pole do licznych kontrowersji
w dużej mierze wspieranych przez spekulacje Zygmunta Freuda,
który stworzył teorię o dwojakim rodzaju orgazmu kobiecego,
łechtaczkowego i pochwowego. Freud postulował istnienie
orgazmu łechtaczkowego w reakcji na stymulację tej części
ciała, podczas gdy orgazm pochwowy miał rzekomo miejsce
niezależnie od stymulacji łechtaczki, nawet przy jej braku,
przy czym orgazm „pochwowy” miał być
intensywniejszy i stanowił oznakę dojrzałości. Jeszcze dziś
liczni są przedstawiciele szkoły twierdzącej, iż kobieta,
której w osiągnięciu orgazmu podczas stosunku płciowego
nie wystarczają ruchy frykcyjne członka wewnątrz pochwy,
jest niejako „upośledzona” i „czegoś jej
brak”. Wiemy z całą pewnością, że to twierdzenie
jest błędne.
Wszystkie orgazmy kobiece są łechtaczkowe
w tym znaczeniu, że to stymulacja łechtaczki wyzwala
doznania orgazmiczne. Dla większości kobiet oznacza to
konieczność bezpośredniego kontaktu łechtaczki z jakimś
obiektem – palcem, językiem czy wibratorem; w przypadku
około jednej trzeciej kobiet wystarczający dla wywołania
doznań orgazmicznych jest ruch członka wewnątrz pochwy,
wywierający pewien wpływ na łechtaczkę i otaczający ja
obszar sromu. Można w przypadku tych kobiet powiedzieć, iż
potrafią osiągnąć orgazm wyłącznie w następstwie
stymulacji dostarczanej przez stosunek płciowy. Wiele innych
kobiet bezpośrednia stymulacja łechtaczki przed
wprowadzeniem członka do pochwy przywodzi tak blisko orgazmu,
iż ruchy frykcyjne dostarczają później wystarczającej
podniety do ostatecznego wyzwolenia doznań orgazmicznych. W
przypadku reszty z nich orgazm jest możliwy wyłącznie w
wyniku bezpośredniej stymulacji łechtaczki; można do niego
doprowadzić albo przed stosunkiem, albo po zakończeniu właściwego
stosunku płciowego.
Zarówno literatura, jak przesłania
propagowane przez środki masowego przekazu, przyczyniły się
do powstania mitu o istnieniu „idealnego” orgazmy,
osiąganego równocześnie przez oboje partnerów, wywołującego
w nich wrażenie, iż „poruszyła się ziemia”
(wyrażenia tego użył jako pierwszy pisarz Ernest Hemingway
w wydanej w 1940 roku powieści zatytułowanej „Komu
bije dzwon”). Tysiące par sili się, by osiągnąć ten
ulotny cel i przeżywa w obliczu ciągłego niepowodzenia
nieustającą frustrację, zatruwającą ich życie seksualne.
Jednoczesny intensywny orgazm nie jest, rzecz jasna, czymś całkowicie
niemożliwym, lecz zdarza się zbyt rzadko, by czynić z niego
bezpośredni cel poszukiwań: należy raczej cieszyć się
jego urokiem, jeśli przypadkiem nadejdzie, a tymczasem nauczyć
się docenić satysfakcję seksualną, jaką dana para osiąga
we wzajemnych kontaktach tu i teraz, stosując wszelkie środki,
które sprawiają partnerom radość. Każdy orgazm jest trochę
inny od poprzedniego, lecz wszystkie są na swój sposób źródłem
rozkoszy i zadowolenia.
ORGAZM
MĘSKI
Mężczyźni przezywają zazwyczaj swoje najsilniejsze orgazmy
w młodym wieku. W miarę starzenia zmniejsza się siła, z
jaką nasienie wytryskuje na zewnątrz cewki moczowej i spada
intensywność doznań towarzyszących orgazmowi. (Im starszy
mężczyzna, tym dłuższy staje się też okres, dzielący
orgazm od następnej możliwej do uzyskania erekcji). Czas
konieczny dla osiągnięcia orgazmu u mężczyzny jest zwykle
niewielki. Gdy staje się tak krótki, że można go uznać za
całkowicie niewystarczający, mówi się o przypadłości
„przedwczesnego wytrysku”. Nie jest to dolegliwość
natury fizjologicznej, przedstawia raczej utrwalony
psychicznie odruch warunkowy, który mężczyzna może przy
odrobinie samozaparcia i pracy zmienić, odzyskując do
pewnego stopnia kontrolę nad przebiegiem swoich reakcji
seksualnych i swobodę podejmowania decyzji, kiedy doprowadzić
się do orgazmu. Czasami orgazm u mężczyzny jest pozbawiony
ejakulacji, co może mieć przyczyny fizjologiczne, lecz może
też być wynikiem intensywnych ćwiczeń dotyczących
opanowania procesów fizjologicznych towarzyszących
stymulacji seksualnej.
CYKL
REAKCJI SEKSUALNYCH
Przebiega mniej więcej podobnie u osobników obojga płci,
aczkolwiek kobiety różnią się od mężczyzny zdolnością
do przezywania orgazmu wielokrotnego; z reguły też ich czas
reakcji jest dłuższy od analogicznego w przypadku mężczyzny.
W cyklu reakcji seksualnych można wyodrębnić cztery fazy.
Pierwsza zwana jest fazą podniecenia,
podczas której organizm zaczyna reagować na bodźce
erotyczne. Ich natura jest wieloraka: mogą to być dźwięki
lub obrazy, równie dobrze reakcje podniecenia może wywołać
też jakiś zapach, dotknięcie, a nawet samo wspomnienie przeżycia
z przeszłości. U mężczyzny faza ta charakteryzuje się
zainicjowaniem erekcji, u kobiet pierwszymi oznakami
reakcji jest lubrykacja (nawilżenie) pochwy będące
wynikiem nabrzmiewania otaczających ją naczyń krwionośnych.
W przypadku nieustającej obecności bodźca
podniecenie wzrasta i osiąga fazę plateau; nazwa tego
etapu odzwierciedla fakt, iż może on trwać dowolnie długo
lub krótko, w zależności od siły obopólnego pożądania.
W czasie trwania tej fazy partnerzy doznają przyjemnych odczuć
wywołanych nabrzmiewaniem narządów płciowych, wypełnionych
krwią.
Faza orgazmu rozpoczyna się z chwilą,
gdy podniecenie mężczyzny lub kobiety spowodowało
odpowiednio wysoki poziom napięcia seksualnego, który szuka
ujścia w przynoszącym odprężenie orgazmie wraz z towarzyszącą
mu serią skurczów mięśniowych samego narządu płciowego
lub mięśni położonych w sąsiedztwie. Zgodnie z wynikami
badań przeprowadzonych przez Mastersa i Johnson
skurczów tych może być od sześciu do piętnastu, przy czym
każdy z nich trwa u mężczyzny około jednej sekundy,
podczas gdy u kobiety skurcze są lżejsze i następują
bardzo szybko jeden po drugim, na podobieństwo
„trzepotania”. Mężczyzna odczuwa orgazm jako
sensację umiejscowioną w członku, prostacie (gruczole
krokowym) i pęcherzykach nasiennych, kobieta odbiera wrażenia
pochodzące z mięśni i tkanek otaczających łechtaczkę
oraz znajdujących się wewnątrz pochwy i w macicy. U osobników
obojga płci doznania orgazmu mogą ogarnąć całe ciało,
choć częściej o tego rodzaju odczuciach mówią kobiety,
opisując swoje wrażenia jako paroksyzm skurczów obejmujących
kończyny, palce u rąk i nóg oraz mięśnie twarzy. Niektóre
kobiety są multiorgazmiczne i potrafią doznać wielokrotnych
orgazmów przed osiągnięciem całkowitego zaspokojenia
seksualnego.
U mężczyzny natychmiast po orgazmie
pojawia się faza ustępowania podniecenia, całe ciało
odpręża się, a oddech i krążenie krwi powracają do
normy. W następującym po niej okresie refrakcji mężczyzna
niezdolny jest do osiągnięcia erekcji. U młodego mężczyzny
okres ten może trwać zaledwie kilka minut, podczas gdy w
przypadku starszego wydłuża się nawet do kilku dni. Faza
ustępowania podniecenia u kobiet jest dużo dłuższa, gdyż
przerywają one intensywnie uczucia związane z finałem
kontaktu płciowego. W czasie trwania tej fazy kobieta dąży
do zaspokojenia potrzeby intymności wzajemnych kontaktów,
bez której jej satysfakcja seksualna wydaje się niepełna. Z
kolei okres refrakcji u kobiety jest nieporównywalnie krótszy
od analogicznego okresu u mężczyzny, wynikiem czego jest
występująca u niektórych kobiet zdolność do przeżywania
orgazmów wielokrotnych.
Prawie wszyscy mężczyźni osiągają
orgazm bez większych trudności, czego nie można powiedzieć
o ogóle kobiet. Przez wiele lat słowem „oziębła”
określało się kobiety, które nie posiadały zdolności
przeżywania orgazmu; obecnie określenie to zostało zastąpione
terminem „preorgazmia”, odzwierciedlającym fakt,
iż kobietę można nauczyć doznawać orgazm, przeważnie
poprzez instruowanie jej w odpowiednich technikach
masturbacyjnych.
ORGAZM
WIELOKROTNY
William H. Masters i Virginia Johnson, pionierska para amerykańskich
badaczy zachowań seksualnych człowieka, zawarła w
publikacji Human Sexual Response („Reakcje
seksualne człowieka”, 1966) spostrzeżenie uczynione
przez dużą liczbę kobiet uczestniczących w badaniach
stymulacji mechanicznej okolicy wzgórka Wenery dokonywanej za
pomocą wibratora. Wedle uwag uczestniczek eksperymentu,
doznania orgazmiczne były nie tylko niezwykle intensywne i
osiągnięte w minimalnie krótkim czasie, lecz również
powtarzały się jedno po drugim w falach orgazmu
wielokrotnego, zamykającego pojedynczy epizod seksualny.
Masters i Johnson tak opisywali w liście do kolegi swoje
odkrycie:
„Przeciętna osobniczka płci żeńskiej
przy optymalnym pobudzeniu jest w stanie osiągnąć
zaspokojenie w wyniku trzech do pięciu orgazmów wywołanych
stymulacją ręczną; stymulacja mechaniczna natomiast –
na przykład za pomocą wibratora – jest mniej męcząca
i wywołuje chęć przedłużania sesji stymulacji do godziny,
a nawet dłużej, podczas którego to czasu kobieta może
doznać od dwudziestu do pięćdziesięciu orgazmów następujących
jeden po drugim”.
Mniej więcej w tym samym czasie
psychoanalityk Mary Sherfey doniosła w publikacji ogłoszonej
w Journal of the American Psychoanalitic Association (treść
tego artykułu powtórzyła następnie w swojej książce The
Nature and Evolution of Female Sexuality):
„W swojej praktyce lekarskiej zetknęłam
się z pewną liczbą kobiet, zarówno zamężnych, jak i
pozostających w stanie wolnym, które używając
elektrycznego wibratora były zdolne osiągnąć do pięćdziesięciu
orgazmów w ciągu jednej sesji pobudzania seksualnego...Z
punktu widzenia norm funkcjonowania fizjologicznego kobiety te
przedstawiają przykład osobników cieszących się zdrowym
poziomem seksualności pozbawionej zahamowań, a liczba osiąganych
przez nie orgazmów świadczy o potencjale orgazmicznym drzemiącym
w zmyśle seksualnym każdej kobiety”.
Orgazm wielokrotny przeżywany w czasie
pojedynczego epizodu seksualnego – to jest przed wystąpieniem
spadku podniecenia seksualnego – wydaje się
zarezerwowany wyłącznie dla kobiet. Co prawda nieliczne
doniesienia wspominały o wystąpieniu orgazmu wielokrotnego u
mężczyzny, lecz istnieją odnośnie tych incydentów nie
rozwiązane wątpliwości, czy chodziło i większą ilość
kompletnych orgazmów, czy też o podjęcie czynności
orgazmicznych przerwanych tuż przed przekroczeniem momentu
nieuchronności.
Najważniejszym z powodów tłumaczących tę
różnicę w możliwościach przeżywania kobiet i mężczyzn
jest fakt, iż choć osobnicy obu płci doświadczają fazy
ustępowania podniecenia, tylko mężczyźni wkraczają następnie
automatycznie w fazę refrakcji nieuniknionej po wystąpieniu
wytrysku. W czasie trwania tej fazy mężczyzna błyskawicznie
traci całe podniecenie seksualne; nie potrafi go odzyskać, a
co za tym idzie, doznać orgazmu połączonego z ejakulacją,
o ile nie zostanie ponownie wystawiony na działanie bodźców
erotycznych. Czas trwania refrakcji jest sprawą indywidualną,
może się wahać od kilku minut lub godzin do kilku dni w
zależności od wieku, stanu zdrowia i siły popędu płciowego.
Kobiety nie wkraczają w fazę refrakcji w konsekwencji osiągnięcia
orgazmu. Zamiast tego pozostają przez jakiś czas na wysokim
poziomie podniecenia, które opada powoli – u niektórych
kobiet nawet bardzo powoli. W tym czasie kobieta poddana działaniu
odpowiednich bodźców erotycznych może z łatwością osiągnąć
większą liczbę kolejnych orgazmów.
W porównaniu z powszechnością zjawiska
wielokrotnego orgazmu będącego wynikiem stymulacji poprzez
cunnilingus, stymulację ręczną czy przy użyciu wibratora,
nader rzadko słyszy się o osiągnięciu tego doznania wyłącznie
wskutek stymulacji płynącej z samego spółkowania. Wiele
kobiet po uświadomieniu sobie, iż są w stanie doznawać
wielokrotnych orgazmów, chciałoby ponawiać to ekstatyczne
przeżycie, podczas gdy inne czują się usatysfakcjonowane
pojedynczym orgazmem, a jeszcze inne donoszą, iż
kontynuowanie stymulacji seksualnej po przeżyciu przez nie
orgazmu rodzi uczucie dyskomfortu czy sprawia im wręcz ból.
Przeżycie wielokrotnego orgazmu nie powinno stać się celem
narzuconym kobiecie, a niezdolność doświadczania orgazmów
wielokrotnych nie może być postrzegana jako objaw dysfunkcji
seksualnej.
NIECH
ORGAZM PRZYJDZIE SAM
Kiedy dochodzi do zbliżenia, my ludzie, nie powinniśmy
usilnie kontrolować swego zachowania, bo nasze siły
seksualne mogą nas zawieść. Ilekroć staramy się być
nadmiernie świadomi przebiegu zachodzących w nas procesów,
zaczynamy mieć trudności z funkcjonowaniem. Jest to szczególnie
widoczne u mężczyzn mających problemy ze wzwodem. Gdy
rozpoczynają zbliżenie przekonani, że im się nie uda, można
prawie zagwarantować, że rzeczywiście się nie uda. To samo
można odnieść do kobiety, która z trudem osiąga orgazm.
Jeśli zbyt będzie się starała o szczytowanie, z tym większym
trudem je osiągnie.
Efekt ten występuje w wielu dziedzinach
sportu, a mianowicie: gdy bardzo chcesz trafić piłką do
kosza – chybiasz. Dlatego pozwól działać ciału, dając
odpocząć mózgowi. Takie postępowanie przynosi zazwyczaj
dobre rezultaty. Ale gdy zaczynacie myśleć o
zsynchronizowaniu orgazmów, za bardzo przejmujecie się tym,
co się dzieje i w rezultacie możecie stracić coś, co
inaczej udałoby się osiągnąć. Oto dlaczego jednoczesne
szczytowanie to sprawa tak niepewna.
Przy odrobinie szczęścia zdarzy się to
od czasu do czasu bez specjalnego wysiłku, dając
niespodziewaną, dodatkową przyjemność. Zbyt usilne
starania mogą natomiast obrócić się przeciwko Wam.
UDAWANIE
ORGAZMU
Przy okazji warto wspomnieć o paniach, które czują się
zobowiązane do udawania orgazmu, utwierdzając partnera w
przekonaniu, iż podczas zbliżenia doświadczają
ekstatycznej rozkoszy. Niektóre – znudzone lub zmęczone
bezowocnymi wysiłkami partnera pragnącego zaspokoić je za
wszelką cenę, wprowadzającego niepotrzebny pierwiastek napięcia
– czynią tak po to, by jak najszybciej zakończyć miłosny
seans. Być może ich podniecenie po prostu opadło, seksualna
wilgotność zniknęła, a przedłużające się zbliżenie
zaczęło sprawiać ból. Niezależnie od powodu, symulując
orgazm chcą sprawić przyjemność partnerowi i utwierdzić
go w przekonaniu, iż nadal jest znakomitym kochankiem.
W intymnej chwili wielu paniom naprawdę
trudno się zdobyć na bezwarunkową szczerość, a udawanie
orgazmu wydaje im się czasem „niewinnym, dyplomatycznym
kłamstewkiem”. Problem pojawia się wtedy, gdy staje się
ono rutyną we współżyciu dwojga kochanków. W takiej
sytuacji mogę tylko radzić, by kobieta jak najszybciej wyznała
partnerowi, iż podczas zbliżeń nie doświadcza w pełni
rozkoszy. Oboje będą wówczas mogli spróbować innych
technik, które zapewnią jej maksimum satysfakcji. Być może
zmysłowa gra wstępna powinna trwać dłużej, tak by
partnerka mogła wznieść się na szczyty podniecenia. Może
powinni urozmaicić swe miłosne seanse poprzez wprowadzenie
nowych pozycji, zapewniających dostateczną lub właściwą
stymulację łechtaczki – często pomocna okazuje się
pozycja „na jeźdźca”. Bywa jednak i tak, że
przyczyny braku rozkoszy leżą znacznie głębiej, na przykład
w uprzedzeniach, lękach lub nerwicy płciowej. Zarówno
kobieta, jak jej partner, powinni skorzystać w takim
przypadku z porady doświadczonego terapeuty.
©
Copyright by milosc.god.pl. ® All Rights Reserved 2002 - 2005.
|